Komety przyciągają uwagę astronomów w nie mniejszym stopniu niż planety i ich satelity. Wydawałoby się, że ich budowa i skład chemiczny jest nieskomplikowany. A jednak istnieje jeden taki obiekt, o którym słyszałeś zapewne i Ty – to kometa Halleya, posiadająca wiele wyjątkowych właściwości, a nade wszystko słynąca ze swojego długiego warkocza, który miał kiedyś doprowadzić do Apokalipsy. Czym jest kometa Halleya? Przeczytaj!
Pierwsze wzmianki o komecie pochodzą z Chin i są datowane na około 240 r. p. n. e. Pisali też o niej starożytni Grecy i Babilończycy. Aktywne badania obiektu kosmicznego sięgają końca XVII–początku XVIII wieku, kiedy to Edmond Halley przewidział przelot komety w pobliżu naszej planety w 1758 roku. Na podstawie precyzyjnej obserwacji ciała niebieskiego astronom ustalił, że okres obiegu komety wokół Słońca wynosi około 75 lat, a jej orbita nachylona jej do ekliptyki pod kątem 163 stopni, co oznacza ruch przeciwny do ruchu planet wokół Słońca.
W 1910 roku kometa Halleya przybliżyła się do Ziemi na dość niewielką odległość. Dzięki temu udało się wykonać pierwsze zdjęcie obiektu i uzyskać dane spektralne dotyczące jego składu. W sumie uzyskano ponad 600 materiałów. Kometa intrygowała swoim długim warkoczem, który okresowo przechodził przez Wenus i Słońce. W tym samym czasie ustalono przybliżone wymiary obiektu sięgające 15 km.
W trakcie badania składu chemicznego komety znaleziono w niej tlenek węgla i inne trujące substancje, co wielce zaniepokoiło społeczność światową. Jeszcze więcej niepokoju wzbudził inny niemało znaczący fakt: Ziemia miała przejść przez warkocz komety, zawierający trujące elementy. Gazety roztaczały apokaliptyczne wizje lejącego się z nieba zabójczego cyjanku i ludzi uciekających balonami w kosmos. Oszuści sprzedawali rozmaite antidota na trujące substancje, a niektórzy w ogóle chowali się w beczkach z wodą.
Uczeni szybko obalili te mity, tłumacząc, że warkocz komety składa się z rozrzedzonych gazów, które nie mogą w negatywny sposób wpłynąć na ludzkie życie. Do tego obserwacje geofizyczne wykazały znikomą ilość trujących substancji w atmosferze.
W 1986 roku kometa Halleya pojawiła się po raz kolejny. Tym razem astronomowie byli lepiej przygotowani i wysłali w kierunku ciała niebieskiego kilka sond, które dość szczegółowo przeanalizowały skład obiektu. Okazało się, że jądro komety jest podobne kształtem do bulwy kartofla o masie 1,4×1014 kg! Warkocz komety składał się pierwotnie z lodu, jednak w miarę przybliżania się do Słońca tracił swoją materię. Obłok gazu miał około sto tysięcy kilometrów średnicy.
Według optymistycznych scenariuszy kometa Halleya po raz kolejny przybliży się do Ziemi około 2061 roku. Ma się to wydarzyć latem, w czasie którego wędrowne ciało niebieskie można będzie dokładnie zobaczyć. Prognoza ta jest jednak obarczona marginesem błędu, który waha się od kilku miesięcy do nawet pięciu lat. W najgorszym wypadku kometa może przylecieć dopiero za kilkaset lat. Może tak się zdarzyć w przypadku zderzenia obiektu z jakimkolwiek ciałem niebieskim.
Zdj. główne: Samuel PASTEUR-FOSSE/unsplash.com